Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 stycznia 2012

Zamiast

Nie udał mi się sweterek... Muszę spruć całe gotowe, wyprane dzieło, które wcale nie jest dziełem. 
Ale o tym w następnym wpisie, jak się z tą klęską pozbieram...

Oczywiście żartuję. Z ulgą go spruję! :-))))

Żeby się podbudować, machnęłam szybciutko coś co umiem 
i WIEDZIAŁAM, że mi się uda. 
....Szalik i czapkę...


Jako element dodatkowy uturlałam pomponik, 
którego nie robiłam od czasów, kiedy moje córeczki były malutkie,
  czyli ho ho ho hooooo!!!


Włóczki  jakie użyłam, to: 
Quito Cheval Blanc Crepuscule nr 307 - 3 motki 
i Delight Drops nr 09 - 2 motki. 
Druty HH nr 4. Pompon jest dość włóczkożerny. 
Informacja dla wrażliwych- lekko podgryza, lekko, ale jednak. 
Mnie nie przeszkadza :-)












Zima trzyma, więc takich produktów nigdy za wiele, prawda? 
Zatem trzymajcie się ciepło, albo w cieple :-), opatulajcie się wełnami, albo sobą nawzajem i do następnego!

wtorek, 17 stycznia 2012

Perfektowy sweterek (nie mylić z perfekcyjnym!)

"Idź precz! Do mamusi, do tatusia, do malucha, pańska skórko, ósme cudo znów na rudo..."  
Tak właśnie sobie nuciłam przy kolejnym moim pracowym kardiganie. 
Bo rudy. 
Wiem, że to już nudne, ale obiecuję, że następny będzie inny...no, troszeczkę inny ;-). 
Mimo że  trzeci w kolekcji, wcale nie obyło się bez prucia. Dwa wieczory "w plecy" i jakoś wybrnęłam. Najbardziej jestem dumna z plisy, którą zakończyłam sposobem całkiem dla mnie nowym. 
Któregoś dnia zerknęłam na pogaduszki w okienku w e-dziewiarce i akurat była o tym mowa. 
Zajrzałam na podany link i tak się ucieszyłam, że aż rodzina się zaniepokoiła.... 
Ponieważ zima wreszcie nadejszła, postanowiłam ją uwiecznić wraz ze sweterkiem i nawet się powygłupiałam podczas robienia zdjęć (przy czym popsułam okulary...)









Włóczka to alpaca Drops nr 2925, zużyłam prawie  9 motków, podwójna nitka. A do plisy dałam jeden motek delight Drops nr 13. Druty KP nr 4... albo 4,5 :-/


Bardzo się cieszę, że do mnie zaglądacie i że powiększa się grono Obserwatorów. Witam serdecznie! 
Dla mnie to olbrzymia radość i jeszcze większa motywacja.

sobota, 7 stycznia 2012

Kolorowo bez koloru

Pisałam wcześniej, że zaczęłam kamizelkę z dropsowego boucle, która pierwotnie miała być otulaczem, szalem, czy czymś w tym rodzaju, ale chciałam częściej mieć z nią kontakt. 
Przerwałam robótkę na czas szalo-kapturka, a teraz dokończyłam... i  ... mam mieszane odczucia. 
Ponieważ nie umiałam zdecydować, który kolor podoba mi się najbardziej, więc nabyłam po jednym od ecru do grafitu. 
W zestawieniu moteczki komponowały się idealnie.  Rozpoczęłam od góry, więc od ecru itd. Kiedy przerwałam pracę, już miałam wątpliwości, a kiedy skończyłam, utwierdziłam się w nich. 
Nie podoba mi się biała góra :-(. Gdybym miała zaczynać jeszcze raz, użyłabym samych szarości, a może dodałabym na dół czarny (bo jest), chociaż nie lubię czarnego. 
I w rezultacie, chociaż to mdłe barwy, to dla mnie robi wrażenie cukierkowego. Może czepiam się, ale  żeby jakoś to wrażenie zgubić, zrobiłam zdjęcia czarno-białe ;-). 
Całą niechęć do tej białej góry, rekompensuje miękkość i delikatność włóczki, jakby się do mnie przytulała. No fajne to...










Przy tej włóczce po raz pierwszy odczułam różnicę w rodzaju drutów, jakich używałam.
Rozpoczęłam drutami nr 5 Hiya Hiya zupełnie przypadkowo (mają bardziej zaokrąglone końcówki niż Knit Pro) , do tej pory nie miało to dla mnie znaczenia  jakimi robię ( wolę KP).
Później, kiedy dorabiałam rękawki, użyłam KP i szybciutko wróciłam do HH.
Teraz dopiero zaczynam pojmować, dlaczego inne dziewiarki tak skrupulatnie informują, jakich drutów użyły :-).
Bardzo dziękuję za zaglądanie do mnie, witam serdecznie nowych Obserwatorów i pozdrawiam wszystkich najgoręcej.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Podobno w Poznaniu modne?

Dziecko moje studiujące,  poprosiło o takie coś, co nie ma fajnej nazwy, a to zwykły szalik zszyty pośrodku i udaje kapturek. 
W dodatku ma być obszyte futerkiem (sztucznym oczywiście!) i zakończone pędzelkami. 
No to ma. Wcale nie poszło mi tak szybciutko, że ciach ciach i już. Na początku ambitnie zastosowałam warkocze i ryż. Wychodziło jakoś zdeformowane. No to ścieg francuski- piękny był, ale za szeroki. 
Wkurzyłam się i zwykłym ściągaczem machnęłam. 
Wtedy poszłooooo! 
Futerko odprute z jakiegoś kurtkowego kaptura leżącego odłogiem. 
Dziecko drugie dało się sfotografować i jutro już szaliczek pofrunie do Poznania.
Wełna to YarnArt Shetland - 45%wełna, 55% akryl. 
Niecałe dwa motki.









Sesja szybka, przy słabym świetle, dziecko się niecierpliwiło. 
Ale co tam.
Jak zwykle niezwykle serdecznie pozdrawiam wszystkich Studentów i wszystkich Wszystkich :-)
Bardzo dziękuję za zaglądanie i komentowanie.

niedziela, 1 stycznia 2012

Zeszłorocznie

Zaczął się 2012 rok, a ja jeszcze z poprzedniego mam zaległości. Obiecałam pokazać jaką wspaniałą niespodziankę otrzymałam przed świętami. To cudowne uczucie, dostać coś niespodziewanego i widząc nadawcę, otwierać paczkę przeczuwając co jest w środku i móc wziąć do ręki to COŚ, co widziało się tylko na zdjęciu, a wzbudzało zachwyt i ... nie wiem czy się przyznać... obudziła się we mnie drzemiąca dziewczynka, o istnieniu której nie miałam pojęcia. Wyszło mi przydługie zdanie, wiem i w dodatku pisałam je na wdechu :-). 
Spoko, nic mi się nie jest! 
No więc MAM JE! I to aż dwa. Pragnę uściskać Mistrzynię od Aniołów i jeszcze raz podziękować. 
Nie macie pojęcia jak wszyscy mi ich zazdroszczą.
Oto ONE:






Są mięciutkie i dzwonią dzwoneczkami u czapek i w ogóle... bawię się nimi :-)




W grudniu nie udziergałam zbyt wiele, ale jednak coś. 
Powstał kolejny szal z udziałem mojego ulubionego wzoru. 
4 całe motki czerwonej karismy Dropsa. Wełna miękka i miła. 
Kolor jest ciemniejszy niż na zdjęciach. W dodatku, skuszona wczorajszą piękną pogodą, polazłam w  szuwary i kolor oświetlony słońcem nie mógł być realny. Kilka ujęć w domu, jednak i tak to nie to. Modelki nie zabrałam, ale drzewa zgodziły się na sesję. 
Za darmo ;-)




Tak lubię ten wzór, że zapragnęłam zrobić nim cały sweter... Okazało się, że nie pierwsza na to wpadłam... Ale i tak zrobię.


Dokończyłam też, wcześniej rozpoczęty wielgaśny motek verdi Dropsa. Polecam tę wełnę każdemu. 
Mam alergię na moher, ale przy tym nic mi się nie działo. 
Miękkość, lekkość i puszystość. Dla przypomnienia załączam zdjęcie chusty, którą rozpoczęłam motek- czyli mój pierwszy entrelac, później zrobiłam otulacz (to miała być ochrona przed mrozami - gdzie one są?!), a z reszty powstała chusta z małym ażurkiem.










I to wszystko. Dzisiejszy świąteczny wieczór poświęciłam na dokończenie szalo-kapturka dla córki. 
Jak się uda, to pokażę.
Bardzo dziękuję za zaglądanie tutaj i komentarze i życzenia. Pozdrawiam serdecznie.