Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 maja 2012

Nierówna walka


Jakiś czas temu pisałam, że marzy mi się coś wielkiego, zamaszystego (wtedy miało być zielone), czyli taki luzacki oversize z wąskimi rękawami, a przód i tył bardzo szeroki. 
Z zielonej mi nie szło, więc zamieniłam na ciemnośliwkowy i przystąpiłam do akcji.
Niestety, nie udało się.
 Najpierw wyszła mi tunika (wyciągnęło się po praniu niemiłosiernie) a tuniki nie chciałam, skróciłam, odpowiednio zblokowałam bardziej wszerz, ale smętnie zwisało, a tego też nie chciałam.
OK, dałam za wygraną, niech będzie normalna szerokość.
Zaczęły się rękawy.
Ramiona miały obniżony fason (7x3oczka, 2x8oczek), więc dobrałam oczka od swetra, żeby od razu widzieć czy jest odpowiednia szerokość, ale...jakoś tego nie widziałam.
Nie była dobra. Zwęziłam....okazało się, że za bardzo. Piąty i szósty rękaw chyba już jest dobry, ale tego nie wiem, bo nie mam ochoty przymierzać.
Jak nabierze mocy urzędowej i złość mi  przejdzie, to przymierzę i napiszę czy dobre.
Kolor  mi się spodobał i tyle...






Zdjęcia celowo zrobiłam po zachodzie słońca, żeby chociaż w przybliżeniu chwycić właściwy kolor.
W rzeczywistości jest ciemniejszy, taki jak wino, ale wino wyszło prawidłowo, a bluzeczka nie :-)))
Dodatkowo, proces tworzenia sweterka miał swój wątek kryminalny, bo pewnego dnia stwierdziliśmy, że skradziono nam z trawnika ławkę. Później okazało się, że jest ukryta za starym płotem kilkanaście metrów dalej, więc zabraliśmy złodziejom naszą ławkę, ale kiedy ją nieśliśmy, coś mnie rozbolało w kręgosłupie i boli do dzisiaj.
Zostałam po prostu ukarana za kradzież.... Nie mogłam przez kilka dni ani siedzieć, ani leżeć, ani chodzić, bolało cały czas. Teraz jest już lepiej.
Wdzianko skończone i stwierdziłam, że chyba jestem wypalona swetrowo i muszę przez jakiś czas odpocząć. Zabieram się więc za mniejsze formy i na początek zaczęłam to:
Idzie mi dobrze, więc pewnie skończę. I na zakończenie, żeby nie było, że tylko narzekam, przesyłam Wam wełenkowy uśmiech z pozdrowieniami i podziękowaniami za komentowanie, zaglądanie do mnie i w ogóle, za wszystko! :-))))


niedziela, 13 maja 2012

Psi los :-)))

To będzie nietypowy u mnie post, praktycznie nie dziewiarski... no, z małym akcentem, bo jak inaczej.
Oto relacja, niemalże na gorąco, z imprezy która  odbywa się tutaj dwa razy w roku i jest to Karkonoska Wystawa Psów Rasowych. A jest to ode mnie dosłownie "rzut gąbką", więc pomimo mojej miłości do kotów, wybieram się tam ,żeby zajrzeć psiakom w oczy i podglądać determinację ich właścicieli w dążeniu do zdobycia medalu.
Niestety, nie byłam zbyt długo, bo okropnie zmarzłam!
Myślałam, że ubrałam się dość ciepło, ale nie zabrałam...rękawiczek i ręce odmawiały współpracy z aparatem :-)
Pokażę co udało mi się uchwycić, pomimo zimna i ruchliwości zwierzątek.
Nie znam się na rasach, ale pudla nie sposób pomylić z żadnym innym....  bez komentarza....


Mam ujęcie, jak ta pani podnosi pieska za ogonek i szyjkę, żeby ładnie stał, ale oszczędzę Wam tego




                                         Ten cały czas latał za piłeczką,cały czas!

                                         Kjujewna....



                                          Nóżki za krótkie, czy skóry za dużo?



 Oto wspomniany akcencik dziewiarski, piesek pańci też był fajny, ale bardziej zainteresował mnie sweterek :-)
                                         Wiatr zawiał na oczki :-)



             Byłam świadkiem wspaniałej zabawy, miałam wrażenie, że psy za chwilę  będą się śmiały :-)





                                         Cierpliwe czekanie aż pan zje.
                                         Znudzenie....


Krótka drzemka...

No i to coś! :-)


Psów było oczywiście znacznie więcej, nawet nie widziałam wszystkich, ani też niestety nie czekałam na ogłoszenie wyników. Impreza trwała prawie cały dzień i chyba tylko wystawiający oraz najprawdziwsi miłośnicy psów wytrwali do końca. Przyjechało wielu Czechów, porozkładali namioty, grillowali, więc nie spieszyli się.


A co u mnie? Troszkę się wzięłam, druty poszły w ruch, ale nie ma jeszcze co pokazać.
Mam nowe pomysły, zrobiłam nowe zamówienia (taka wariatka na punkcie alpaki jak ja, nie mogła nie skorzystać z aktualnie trwającej promocji na Dropsiki), jeżdżę rowerem, wczoraj spotkałam się z Violą i Magdą na wspólnym dzierganiu. Planujemy już gdzie się wybierzemy na dzierganie w miejscu publicznym, czyli 11.06. Mamy trochę odmienne zdania co do dokładnej daty, ale czy to ważne? :-)
No właśnie! Kto chętny z Jeleniej Góry i okolic, żeby do nas dołączyć, to serdecznie zapraszamy!
Datę oczywiście doprecyzujemy.

Wiosna w pełni.
Wszyscy podziwiamy jej soczystą zieleń, kolory kwiatów, zapach bzu, konwalii, jest cudnie, prawda?
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, witam nowych obserwatorów i przesyłam Wam moje kwiatuszki.