Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wszystko i nic

Wpadłam na chwilkę, żeby się przywitać, bo dawno mnie tutaj nie było.
Starałam się łapać Wasze posty, jednak nie jest to łatwe, bo Wasza kreatywność przekracza moje zdolności czytelnicze (chociaż czytam dość szybko -ha ha ha!). Przepraszam, jeśli gdzieś się nie odezwałam. A miało być odwrotnie - na urlopie chciałam wreszcie zagłębić się w blogowanie, niestety, nie wyszło.
Ciągnie mnie na rower, wróciło moje zacięcie "sportowca" i domowego remontowca.
Pomalowałam pokój córki podczas jej nieobecności, bo uwielbiam ten moment, kiedy wchodzi do domu i widzi zmiany.
W tym czasie zdarzyła się też przykra sytuacja, bo przypadkowo trafiła do nas papużka falista i niestety, kotek ją upolował ;(. A już ją polubiliśmy... Co dziwne, kotek chyba też, bo jeszcze kilka dni później szukał jej i siedział przed pustą klatką.


A dziewiarsko działo się troszkę. Próbowałam ujarzmić Amande Cheval Blanc, a czytałam nie najlepsze o niej opinie. Wymyśliłam, że dobry będzie kimonowy rękaw. Niestety, nie napotkałam na dobry opis, a sama nie umiałam ładnie go "wykroić". Zaczynałam od dołu i od rękawa, aż zobaczyłam coś całkiem innego i stało się :-).
Mariolcia z e-dziewiarki zrobiła z włóczki Kimono, więc byłam blisko :-))))

Moje zdanie o tej włóczce jest takie- kaszmir z bawełną nie idzie w parze. Całość jest "szmatowata" ale bardzo miła w dotyku. Porównałabym to z ukochaną koszulą flanelową, w pozytywnym znaczeniu.
Robiony metodą od góry, na drutach 3mm i 3,5mm. Wyszło 6 motków... albo 7.... :-/
Wzoru nie kupowałam, oczka obliczyłam "na oko" ze zdjęć.





Zdjęcia robione w nowej scenerii pokoiku Oli. 
Kolor ścian oczywiście odbiega od rzeczywistego, ale zielonego tła już nie ma :-)
Przy okazji światło dzienne ujrzał jeden z moich obrazków robionych rok temu na konkurs w e-dziewiarce, który dotąd był schowany głęboko w szafie (dwa jeszcze tam są). Oto on:

Na razie oparty o ścianę, ale teraz już wisi :-)

Kolejna praca urlopowa to filcowana torebka, z której jestem niezmiernie dumna, bo filcowanie przebiegło dokładnie według moich zamiarów i nie było żadnych niespodzianek. Specjalnie na nią nabyłam wełnę w czasie którejś wspaniałej promocji i jest to Eskimo Tweed Dropsa. Wykorzystałam całe siedem motków, w tym dwa koloru rudego. Inspirowałam się wzorem torebki ze strony Dropsa, ale ilość oczek wyszła całkiem inna, bo użyłam grubszej wełny.

Przed filcowaniem - widok z przodu i z tyłu:



Ten pasek pomiędzy kwadratami, to wynik zszywania szydełkiem, bo NIE CHCIAŁO MI SIĘ WSTAĆ PO IGŁĘ. Ale boki zszyłam igłą, a ten szydełkowy szlaczek zostawiłam... Mówiłam już że jestem leniem :-)


A po filcowaniu wygląda tak:


 Do zapinania muszę kupić jakiś fajny podłużny guzik.


 Wewnątrz OCZYWIŚCIE NIE MA podszewki. :-)

 Kolorowe paseczki na spodzie są wynikiem przeczucia, że nie wystarczy wełny na boczny pasek. Przeczucie nie kłamało...

 Na tle nowych ścian, zanim wstawiliśmy resztę mebli.
 No i na koniec mojej dziewiarskiej twórczości ... skarpetki.
Wreszcie do nich dojrzałam i chociaż jestem świadoma popełnionych błędów, to pruć nie będę.
Pierwsza skarpetka będzie taka se, a następna prawidłowa. Właścicielką skarpetek będzie moja córka i już nie może się doczekać! :-)
Ona błędów nie widzi i wcale jej ich nie pokażę.
Upały mi nie przeszkadzają w dzierganiu, ale w oddychaniu tak!
Czekam teraz aż się troszkę ochłodzi i ruszam w trasę. W lasach, wyżej w górach jest chłodniej i tam właśnie się udam. Ze zdjęciami różnie bywa, bo jeśli wybieram się gdzieś dalej, to aparat mi przeszkadza, a na krótszych trasach nie ma co fotografować. Chyba specjalnie "poświęcę się" dla Was.
A to moja skarpetunia.
VIOLU, dzięki za wsparcie :-)))))
Bardzo dziękuję za odwiedziny i witam serdecznie nowych Obserwatorów.
Niech lato będzie w Wami!:-))))

środa, 1 sierpnia 2012

Zespół zgrany

Miałam dwa motki socka Malabrigo, kupione kiedyś w owczym pędzie i liczyłam, że ktoś może mi podpowie jak je wykorzystać.  Ale jakoś  się nie udało...
Dziś już tego nie robię i STARAM się kupować włóczki z konkretnym przeznaczeniem.
W przeciwnym wypadku leżą nawet rok, albo dłużej.
O tej włóczce czytałam sporo dobrego, jednak jest dość cienka i powstają z niej chusty, szale, lub delikatne sweterki w stylu "ogoniastego".
Obawiałam się, że nie wystarczy na sweter i nawet dokupiłam z czasem motek pomocniczy,  tańszy i w innym kolorze ( to w czasach fazy paskowej, która chyba mi minęła).
Tak sobie leżały w mojej szufladzie z pojedynczymi motkami, aż znowu przypadkowe ułożenie ich obok innych samotnych moteczków, spowodowało olśnienie! Dopasowały się z moherkiem soprane, który miał być szary, a okazał się stalowo-niebieskawy. Wiedziałam, że mam go za mało i przydałby się jeszcze jeden motek, ba! nawet akurat była promocja w Fastrydze, ale miałam zaczęty jasno-popielaty , który został mi z tego poncha, więc stanowił grupę wsparcia.
Obyło się bez zamówienia, co nie było łatwą decyzją...wicie rozumicie...
Tak więc miałam idealne połączenie oraz wielkie pragnienie posiadania sweterka prostego, ale leciutkiego, zrobionego swobodnie na grubszych drutach (to od czasu naszego dziewiarskiego spotkania, kiedy zobaczyłam takie fru fru u Tonki :-). U mnie grube druty to 5mm, więc praca szła szybko i bezproblemowo. Jasny kolor włączyłam dopiero przy karczku i stopniowo zastąpiłam szary.
Socka było jednak ciągle dość sporo! Wymyśliłam, że zrobię kieszonki.
Ponieważ nie mam na tym polu większego doświadczenia, więc improwizowałam.
Okazało się jednak, że zrobiłam je za nisko i nieładnie ciągnęły poły swetra, a kiedy przyszyłam guziki (szklane, dość ciężkie), to tąpnęło niemalże do kolan. Zrezygnowałam z kieszeni i pozostało po nich jedno zdjęcie i ślad na swetrze w postaci rozciągniętych oczek, ale z nadzieją, że wszystko się wyrówna.
Żeby utrzymać przody w ryzach, wykończyłam je i-cordem i z ulgą odcięłam ostatnią nitkę. 
Zdjęć nie jest zbyt wiele, bo nie o widok ogólny tu chodzi,czy fason ale celowo zamieściłam więcej zbliżeń, żeby pokazać jak fajnie nitki do siebie pasują.



 Wspomnienie kieszonki.....

 Widok z jasnym soprane
 a tu z szarym

 Między raglanowe oczka wtrąciłam cztery oczka ryżowe
 Wykończenie plis i-cordem
 Guziczek ma delikatnie błyszczący brokatowy brzeg (niestety, chyba zamienię te guziki na lżejsze)
Sweterek jest lekki, zwiewny ale dość ciepły. Już go lubię, więc zrobię sobie jeszcze jeden taki zwiewny :-).

Rudy.

A żeby podkolorować dzisiejszy post , pokażę Wam kwiatki z ogrodu mojej mamy :)))








Pozdrawiam wszystkich i bardzo dziękuję za odwiedziny. Pierwsza część mojego urlopu dobiegła końca. Odpoczęłam troszkę i pogodowo nie było źle. Druga część w połowie sierpnia, więc całkiem niedługo.
Da się wytrzymać! Oby słoneczko wytrwało. :-))))