Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 października 2012

Kolorowy dzień

Nie mam  wiele do napisania, ani dziewiarsko nie poszalałam.
Fajny dzień dziś miałam, miły, kolorowy, ciepły, pomimo pogarszającej się pogody.
Urodziny miałam :-)

W niedzielę, kiedy jeszcze tak słonecznie było, odwiedziłam ogród mojej Mamy i "złapałam" ostatnie kwiatuszki. To dla Was, ode mnie :-)








 Mój szal, który wcale nie jest już błękitny, nabiera kształtów i jest szansa, że skończę go jeszcze tej jesieni :-)




                                                                             ***

  Już jakiś czas temu dostałam wyróżnienie od Antoniny i czekałam na dobry moment, żeby się nim pochwalić i podziękować najpiękniej. Niezwykle to dla mnie ważne. Bardzo bardzo dziękuję. :-)))
Niestety, złamię zasady przekazywania wyróżnienia i nie wytypuję kolejnych blogów, bo musiałabym wymienić ich dziesiątki. Każdy blog jest wart wyróżnienia, pochwał i uznania - co teraz właśnie czynię.

Zima nadchodzi. Wyciągajmy ciepłe wełny, grube druty i dziergajmy swetry, otulacze, rękawice i szale.
Ja, w każdym razie, tak zrobię :-). Pamiętajcie, że oddadzą nam w ten weekend zabraną godzinę, a przez godzinę można dużo zdziałać! :-)))))

sobota, 20 października 2012

Jesień w słońcu skąpana

Pięknie dziś było, prawda? :-)

Mogłam wreszcie wykorzystać aurę do zdjęć, przejażdżki rowerowej i dziergania w miejscu publicznym :-).
Ale po kolei.
W ostatnich dniach powstały kolejne skarpetki.

 Kompozycja kremowej alpaczki dropsowej i Regii w kolorze brudnej bieli


 Druga para (dla dziecięcia) z limy też dropsowej - którą bardzo polecam!









 Na prośbę drugiego dziecięcia wykonałam czapkę z cieplutkiego merino

 Zwykła, ma być taka krasnalowata,  zwisająca z tyłu. Tutaj wersja na leżąco, bo dosychała.
Jest obiecana sesja na modelce.


                                     Później ubrałam Mariolkę w moje cudo!
Jak wiecie, nie jestem mocna w chustach, ale uznałam, że włóczkę otrzymaną od VIOLI najlepiej tak zaprezentuję. A ponieważ to przepiękna wełna, nie musiałam wymyślać zbyt skomplikowanego wzoru - zaprezentowała się sama :)))
 Brzegi wykończyłam resztką (również) dropsowego lace w kolorze fioletowym, oczywiście podwójną nitką




 I włączone ;) (pani fotograf nadal leży)


                                Właściwe kolory pięknie dały się uchwycić


                 I kiedy słońce przestało ogrzewać przydomowy trawniczek, ruszyłam do parku




 Okazało się, że właśnie dzisiaj urządzono akcję malowania ławek i większość była oklejona ostrzeżeniami, po długich poszukiwaniach znalazłam wolną dla siebie i z lubością wydobyłam motek z plecaka... baaaaardzo cieniutka niteczka.....jak niteczka :))))) Będę to rok robiła, chyba do następnej jesieni!
 Chciałam koniecznie wypróbować nowe druty.  Są faktycznie świetne do takiego moherku.
 Bardzo serdecznie dziękuję za wszelkie komentarze oraz za odwiedziny w milczeniu i wszystkim życzę przepięknej jutrzejszej niedzieli. :-))))

niedziela, 7 października 2012

Dużo zdjęć

...mało słów.
Długo nie pisałam, bo zadrżało w posadach moje poczucie stabilizacji.
Zawisła nade mną groźba utraty pracy..
...na chwilę się oddaliła, ale nie wiem na jak długą chwilę....
W tym czasie byłam na kilkudniowym urlopie, szukałam jesieni, dziergałam i udawałam sama przed sobą, że nie dzieje się nic złego.
Zdjęciami opowiem co się wydarzyło:

Urlop miałam w ostatnich dniach września. Pogoda piękna, więc rower.
Zauroczyła mnie ta chmurka. Co Wam przypomina, bo mnie sarenkę :)
Pierwszy raz od bardzo dawna pojechałam znaną sobie trasą,
ale w odwrotnym kierunku  Przesieka- Borowice.
Okazało się, że dostrzegłam wiele ciekawych rzeczy, bo tym razem jechałam mocno pod górę.
Np takie śmieszne drzewo
 Kamień Waloński, w którym naturalnie powstała szczelina w kształcie człowieka
 Taki zabawny Budda (?) przed którymś z pensjonatów
 Planowałam jechać trasą w prawo (Droga na Dwa Mosty), ale czasu zabrakło i czekała mnie kolejna wspinaczka - ta  droga w lewo ;(
 Kiedy już było z górki, wreszcie miałam możliwość zatrzymać się przy tym cmentarzu
 Zwróćcie uwagę na płot za grobami i różańce na krzyżach
 Może mój smętny nastrój sprawił, że bardzo przeżyłam to, co przeczytałam o losie jeńców zabitych przy budowie drogi.
                                        Znowu ciekawe drzewo - jak z magicznego lasu
                                  jesień znaleziona, wycieczka zaliczona! :-)
                                     Wjechałam wreszcie do Cieplic
                                        Park Zdrojowy
                                         Plac Piastowski
                              Pałac Schaffgotschów - obecnie filia Politechniki Wrocławskiej
                                   Ładnie, prawda?
 Wtedy też skończyłam robić długi szal, który wypatrzyłam na tym blogu (klik)
 Troszkę pozmieniałam układ pasków, ale ogólnie idea ta sama. I co najważniejsze, nie musiałam kupować włóczki! ;) Wykorzystałam po 1,5 motka jasnoszarej i beżowej alpaki Dropsa i dwa motki tej włóczki (klik)
 Jak na złość pogoda była beznadziejna i zdjęcia takie sobie, nie oddają urody szala.
Córka mi go od razu zarekwirowała. Nosi do szkoły i ciągle się zachwyca! :-))))


 Powoli popadam w skarpetkowy nałóg-bo robi się szybko, to raz, no i jak ciepluuutkoooo, to dwa :-)
 Do ich zrobienia wykorzystałam reszki alpaki z szala (w jednej popiel, w drugiej beż ha ha!) i włóczkę skarpetkową.
 Kolejna wycieczka rowerowa w poprzednią sobotę. Pojechałam trasą - Pakoszów, Kromnów, Wojcieszyce. Kolejne poszukiwania jesieni...
 ... i znalazłam nie tylko jesień, ale i jeszcze KOGOŚ! Widziałyście już to gdzieś? ;))))
Wspaniała Osóbka o niezwykle zdolnych rączkach, niezwykle sympatyczna i gadułka jak ja :-)))))
Bardzo się cieszę, że się poznałyśmy.
 A to niedzielna wycieczka z rodzinką. Słońce świeciło, więc widoki się prezentowały.
                                Nawet kwiatki znalazłam :-)

                              I cel naszej wyprawy - Wodospad Podgórnej




                                  Po drodze ptaszek się napatoczył
 A to jest mój.... "bukiet kwiatów" na 25 -tą rocznicę ślubu :-))))
Taka była moja prośba i mąż się oczywiście zgodził. Później zobaczycie jak te "kwiatuszki" dalej kwitną.
 A to niezwykły prezent, jaki otrzymałam od VIOLI! :-) Miękkość, delikatność, cudne kolory.
Violu, jeszcze raz bardzo bardzo Ci dziękuję. Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś. Przesyłkę przyniesiono mi do pracy. Cieszyłam się, jakbym wygrała milion, a koleżanki patrzyły na mnie z troską, albo... inaczej ;|
 Jeszcze nie wiem co zrobię z tej wełenki. Na razie żal mi ją ruszać. Miziam się :-)))
 A to moje "kwiatuszki". Od dawna polowałam na ten właśnie zestaw kolorów, bo chciałam zrobić torbę dokładnie według  opisu (klik). To jest stan przed filcowaniem. Miałam obawy, że torba będzie zbyt "jamnikowata" i byłam bardzo ciekawa jak  się zaprezentuje po wyjęciu z pralki

                         No i jest tak - z przodu, dokładnie jak w opisie
                                Z tyłu moja radosna twórczość
                                         Spód
                                         Góra
Torba jest dość szeroka, owszem, można nosić dużo rzeczy. Kolory układają się wspaniale.
Jednak gdybym miała ją sama zaprojektować,  wolałabym żeby była dłuższa niż szersza.
Może to kwestia przyzwyczajenia?
 Zostały małe kłębuszki i wykorzystałam je do cna! :-) Przed filcowaniem
                                          I po
 Mój problem z guzikiem do torby rozwiązałam prawie natychmiast - szydełko i jest!



Torebeczka posłużyła jako tło do kolejnej pary skarpetek :-) Wreszcie zrobiłam pikotki na brzegach.
 Nitka podwójna - alpaka Drops i Regia silk
 Teraz już wiem, że na drutach ciągle będę miała skarpetki :-). Chcę ich mieć pełno! Pełno!

 Kto dobrnął do końca, temu brawa! :-))))

Bardzo przepraszam, że nie byłam odpowiednio aktywna na Waszych blogach, chociaż regularnie do nich zaglądałam. Powoli nastawiam się na właściwe tory, nie chcę popadać w marazm.
Myślę też, że jestem Wam coś winna - po pierwsze za to, że jesteście, że mogę tutaj zaglądać i zawsze spotkam Wspaniałych Ludzi, wspaniałe prace, życzliwe słowa jakie płyną z bloga na blog.
Po drugie - zeszły się różne ważne dla mnie daty:
Pierwsza rocznica prowadzenia bloga - tak tak, to już rok :-)
25 rocznica ślubu - kiedy to minęło?
No i niebawem urodziny, ale dość szczególne, bo pewna cyferka pojawi się po raz ostatni z przodu ;)
Tak więc myślę, że powinnam ogłosić pierwsze Candy, ale... trzeba coś mieć fajnego na tę okoliczność. Mocno się tym zajmę i dam Wam znać! :-)
Tymczasem pozdrawiam, bardzo dziękuję, że zawsze mogę na Was liczyć i przesyłam mnóstwo pozytywnej energii.