Łączna liczba wyświetleń
piątek, 29 marca 2013
Wielkanoc
Wszystkim, którzy tutaj zaglądają,
składam najserdeczniejsze świąteczne życzenia.
Niech Wam będzie słonecznie i bardzo radośnie :)
Nie zwracajcie uwagi na zmianę czasu w niedzielę :)))))
wtorek, 19 marca 2013
Poszłam w kolory
No bo jak tu nie iść, skoro dookoła ciągle biało i się dobiela bezustannie.
Ale cóż trzeba przeczekać...
Tak więc uzbrojona w cierpliwość (no nie wiem, nie wiem...) w ubiegły weekend działałam kolorowo i to bardzo! Spełniałam kolejne marzenie - filcowana torba z wachlarzyków :).
A wypatrzyłam ją tutaj (klik)
Ponieważ to wzór płatny, a ja jeszcze nie dojrzałam do ich kupowania, więc kombinowałam na swój sposób. Czekałam na promocję włóczki, z której już kiedyś zrobiłam torbę i sprawdza mi się znakomicie, no i się doczekałam. Stosowne motki zakupiłam, w zdjęcia innych dziewiarek się zagłębiłam i uzyskałam taki efekt:
Najpierw pojedynczy wachlarzyk, gdyby ktoś chciał znać szczegóły - 23 oczka, 8 rzędów prosto, później 1o brzegowe i do końca po dwa oczka razem na prawo, oczko prawe, o brzegowe, następnie aż do ostatnich trzech oczek, na początku każdego rzędu po dwa oczka razem, ostatnie trzy oczka razem i ucinamy nitkę. Kiedy było sześć wachlarzyków dookoła, nabierałam szarą włóczką odpowiednią liczbę oczek i przerabiałam jeszcze jedno okrążenie.
Robótkę rozpoczęłam nabierając 138 oczek włóczką szarą od góry i wyglądało to tak:
Lewa strona
Przed filcowaniem.
I już po... :)
Kolory tutaj są mniej naturalne
A tu bardziej, za to zdjęcie ciemniejsze. Przód torby
Tył torby
Z efektu jestem bardzo zadowolona! :)
Mam zamiar wszyć podszewkę do środka, ale wiem, że nieprędko ten zamiar obrócę w czyn, więc wolę torbą pochwalić się teraz, niż... wcale :)))))
Oprócz torby zrobiłam również kamizelkę. Był to taki mały przerywnik, spowodowany nagłym pragnieniem posiadania najnowszej propozycji Dropsa, która wydała mi się ciekawa, a cena zachęcała.
Chciałam połączyć dwa kolory i zrobić paski szaro- czerwone/bordowe. Dodatkowo dokupiłam jeden moteczek beżowy. Kiedy włóczka do mnie dotarła, mina mi zrzedła, bo kolory nie pasowały do siebie. Szary jest taki "brudnawy", a bordowy zbyt intensywny. W dodatku jeden motek szary był mocniej zabarwiony i widać to na grzbiecie. W akcie desperacji, zamiast bordowego wzięłam beżowy, taki eksperymencik przyszedł mi do głowy, no i udał się! :)))) Na pewno nie zaplanowałabym takiego połączenia wcześniej. Ogólnie mówiąc, włóczka jest miła i miękka, te zgrubienia nadają jej charakteru, ale jakoś... szału nie ma. Może druty wzięłam za grube 5mm, a ja luźno dziergam. Wyszła mi ta kamizelka taka dość zwiewna i niedbała. Na wiosnę (o ile wreszcie nadejdzie!) będzie akurat.
Guziczki są w planach.
Tak to z bliska wygląda.
Nie żebym odradzała, ale też nie zachęcam :)
Z bordowego zrobię chustę. Zwykłą, prostą, może nawet na grubszych drutach ;)
Pozdrawiam Was bardzo bardzo gorąco, słonecznie, wiosennie i przedświątecznie! :)))))
Ale cóż trzeba przeczekać...
Tak więc uzbrojona w cierpliwość (no nie wiem, nie wiem...) w ubiegły weekend działałam kolorowo i to bardzo! Spełniałam kolejne marzenie - filcowana torba z wachlarzyków :).
A wypatrzyłam ją tutaj (klik)
Ponieważ to wzór płatny, a ja jeszcze nie dojrzałam do ich kupowania, więc kombinowałam na swój sposób. Czekałam na promocję włóczki, z której już kiedyś zrobiłam torbę i sprawdza mi się znakomicie, no i się doczekałam. Stosowne motki zakupiłam, w zdjęcia innych dziewiarek się zagłębiłam i uzyskałam taki efekt:
Najpierw pojedynczy wachlarzyk, gdyby ktoś chciał znać szczegóły - 23 oczka, 8 rzędów prosto, później 1o brzegowe i do końca po dwa oczka razem na prawo, oczko prawe, o brzegowe, następnie aż do ostatnich trzech oczek, na początku każdego rzędu po dwa oczka razem, ostatnie trzy oczka razem i ucinamy nitkę. Kiedy było sześć wachlarzyków dookoła, nabierałam szarą włóczką odpowiednią liczbę oczek i przerabiałam jeszcze jedno okrążenie.
Robótkę rozpoczęłam nabierając 138 oczek włóczką szarą od góry i wyglądało to tak:
Lewa strona
Przed filcowaniem.
I już po... :)
Kolory tutaj są mniej naturalne
A tu bardziej, za to zdjęcie ciemniejsze. Przód torby
Tył torby
Z efektu jestem bardzo zadowolona! :)
Mam zamiar wszyć podszewkę do środka, ale wiem, że nieprędko ten zamiar obrócę w czyn, więc wolę torbą pochwalić się teraz, niż... wcale :)))))
Oprócz torby zrobiłam również kamizelkę. Był to taki mały przerywnik, spowodowany nagłym pragnieniem posiadania najnowszej propozycji Dropsa, która wydała mi się ciekawa, a cena zachęcała.
Chciałam połączyć dwa kolory i zrobić paski szaro- czerwone/bordowe. Dodatkowo dokupiłam jeden moteczek beżowy. Kiedy włóczka do mnie dotarła, mina mi zrzedła, bo kolory nie pasowały do siebie. Szary jest taki "brudnawy", a bordowy zbyt intensywny. W dodatku jeden motek szary był mocniej zabarwiony i widać to na grzbiecie. W akcie desperacji, zamiast bordowego wzięłam beżowy, taki eksperymencik przyszedł mi do głowy, no i udał się! :)))) Na pewno nie zaplanowałabym takiego połączenia wcześniej. Ogólnie mówiąc, włóczka jest miła i miękka, te zgrubienia nadają jej charakteru, ale jakoś... szału nie ma. Może druty wzięłam za grube 5mm, a ja luźno dziergam. Wyszła mi ta kamizelka taka dość zwiewna i niedbała. Na wiosnę (o ile wreszcie nadejdzie!) będzie akurat.
Guziczki są w planach.
Tak to z bliska wygląda.
Nie żebym odradzała, ale też nie zachęcam :)
Z bordowego zrobię chustę. Zwykłą, prostą, może nawet na grubszych drutach ;)
Pozdrawiam Was bardzo bardzo gorąco, słonecznie, wiosennie i przedświątecznie! :)))))
sobota, 9 marca 2013
Tak i nie
Tak i nie. Takie mam teraz zdanie na temat swojego rękodzieła :). Niby coś robię, niby kombinuję, obmyślam, a efekty nie takie jak bym chciała.
Wspominałam poprzednio o swetrze, który wypatrzyłam gdzieś w internecie. Nie znalazłam źródła pochodzenia fotografii, więc wgapiałam się w fotkę i obliczałam oczka, dopasowując do mojej włóczki.
Wiadomo, różnice zawsze będą.
Było tak:
Zaintrygował mnie szeroki ściągacz, luźne rękawy i ciekawy raglan.
Było prucie. Dużo prucia....
Wyszło tak:
Każdą część robiłam osobno i później zszywałam. Odzwyczaiłam się już od tego...
Po wypraniu okazało się, że sweter jest za długi, więc skróciłam ściągacz - dlatego jest krótszy niż ten na modelce.
Oczka na raglan zamykałam co czwarty rząd, a nie jak zwykle co drugi, a pozostałe oczka na środku. Dzięki temu powstał taki pseudo podkrój pod szyją.
Z tylu widać, że popełniłam błąd przy zamykaniu oczek, ale po tym teraz poznaję jak mam wkładać sweter :)
Ściągacz tradycyjny 1x1, tylko chyba co czwarty rząd wzór patentowy
Golf teraz też już jest inny niż na zdjęciach, bo okazał się zbyt obszerny, był denerwujący w noszeniu. Sprułam więc i z 90 oczek zrobiłam 75, dzięki czemu cała robótka poszła do góry (rękawy też były za długie) i zyskałam na długości golfa. Nie mam zdjęć, ale uwierzcie, że jest lepiej :)
Oczka na rozszerzenie rękawów dodawałam na środku a nie na brzegach i wygląda to mniej więcej tak:
Gubiłam też na środku i na brzegach.
Tak więc mam to swoje swetrzysko, niby mi się podoba, ale tak jakoś....
Później ochoczo zabrałam się za koralikowe bransoletki.
Kupiłam zapas koralików, szydełka, nici i pozostałe akcesoria. Obejrzałam filmiki, stwierdziłam, że łatwizna i .... się zdziwiłam.....
Wcale nie! A przynajmniej nie dla mnie.
Pomimo bacznej uwagi i stosowania się do porad osób uczących, koraliki mi uciekają do środka i sama nie wiem kiedy to się dzieje! Okrążenie robię prawidłowo, każdy kolor jest na swoim miejscu, a później widzę, że... nie widzę :))))
Tutaj brak niebieskiego koralika (centralnie)
A tutaj zielonego - za to nitki pięknie widać!
Najgorsze jest to, że jedynym rozwiązaniem jest prucie, bo przepchnięcie koralika nie udaje się, więc jeśli w porę tego się nie zauważy, to mnóstwo pracy idzie na marne...
Może robię za luźne oczka? Może to tylko kwestia treningu?
Czekam na lepsze światło. Okazało się, że z moimi oczami dzieje się ciekawa sytuacja - zawsze byłam krótkowidzem i nadal jestem, ale przy koralikach jestem też dalekowidzem :) Potrzebuję bardzo dobrego oświetlenia, żeby kontrolować sytuację. Może to jest przyczyna tych błędów?
Będę próbować dalej :))))
Żeby poprawić sobie humor chwyciłam za kolorową włóczkę i zrobiłam skarpetki :)))))
Udały się.... aleeeee.... nie są jednakowe. Kolory nie układają się idealnie. Ba! Celowo je odwróciłam.
Kto powiedział, że mają być jednakowe?
Tu jest kolor najbardziej podobny do rzeczywistego
No i tyle na dzisiaj :)
Włączyło mi się szaleństwo remontowe, więc chwilowo będzie mało dziergania, a więcej malowania i tapetowania. Planuję też wreszcie zrobić godne miejsce dla moich zapasów włóczkowych, a nie upychać gdzie popadnie. Chcę potraktować je jak kolekcję, a nie magazyn motków ;).
Sama jeszcze nie wiem co z tego wyniknie. Pochwalę się, jak będzie czym :))))
A teraz przyjmijcie ode mnie, Kochane Kobietki, troszeczkę spóźnione najserdeczniejsze życzenia z okazji naszego święta. Oby trwało cały rok! :)))))
Wspominałam poprzednio o swetrze, który wypatrzyłam gdzieś w internecie. Nie znalazłam źródła pochodzenia fotografii, więc wgapiałam się w fotkę i obliczałam oczka, dopasowując do mojej włóczki.
Wiadomo, różnice zawsze będą.
Było tak:
Zaintrygował mnie szeroki ściągacz, luźne rękawy i ciekawy raglan.
Było prucie. Dużo prucia....
Wyszło tak:
Po wypraniu okazało się, że sweter jest za długi, więc skróciłam ściągacz - dlatego jest krótszy niż ten na modelce.
Oczka na raglan zamykałam co czwarty rząd, a nie jak zwykle co drugi, a pozostałe oczka na środku. Dzięki temu powstał taki pseudo podkrój pod szyją.
Z tylu widać, że popełniłam błąd przy zamykaniu oczek, ale po tym teraz poznaję jak mam wkładać sweter :)
Ściągacz tradycyjny 1x1, tylko chyba co czwarty rząd wzór patentowy
Golf teraz też już jest inny niż na zdjęciach, bo okazał się zbyt obszerny, był denerwujący w noszeniu. Sprułam więc i z 90 oczek zrobiłam 75, dzięki czemu cała robótka poszła do góry (rękawy też były za długie) i zyskałam na długości golfa. Nie mam zdjęć, ale uwierzcie, że jest lepiej :)
Oczka na rozszerzenie rękawów dodawałam na środku a nie na brzegach i wygląda to mniej więcej tak:
Gubiłam też na środku i na brzegach.
Tak więc mam to swoje swetrzysko, niby mi się podoba, ale tak jakoś....
Później ochoczo zabrałam się za koralikowe bransoletki.
Kupiłam zapas koralików, szydełka, nici i pozostałe akcesoria. Obejrzałam filmiki, stwierdziłam, że łatwizna i .... się zdziwiłam.....
Wcale nie! A przynajmniej nie dla mnie.
Pomimo bacznej uwagi i stosowania się do porad osób uczących, koraliki mi uciekają do środka i sama nie wiem kiedy to się dzieje! Okrążenie robię prawidłowo, każdy kolor jest na swoim miejscu, a później widzę, że... nie widzę :))))
Tutaj brak niebieskiego koralika (centralnie)
A tutaj zielonego - za to nitki pięknie widać!
Najgorsze jest to, że jedynym rozwiązaniem jest prucie, bo przepchnięcie koralika nie udaje się, więc jeśli w porę tego się nie zauważy, to mnóstwo pracy idzie na marne...
Może robię za luźne oczka? Może to tylko kwestia treningu?
Czekam na lepsze światło. Okazało się, że z moimi oczami dzieje się ciekawa sytuacja - zawsze byłam krótkowidzem i nadal jestem, ale przy koralikach jestem też dalekowidzem :) Potrzebuję bardzo dobrego oświetlenia, żeby kontrolować sytuację. Może to jest przyczyna tych błędów?
Będę próbować dalej :))))
Żeby poprawić sobie humor chwyciłam za kolorową włóczkę i zrobiłam skarpetki :)))))
Udały się.... aleeeee.... nie są jednakowe. Kolory nie układają się idealnie. Ba! Celowo je odwróciłam.
Kto powiedział, że mają być jednakowe?
Tu jest kolor najbardziej podobny do rzeczywistego
Włączyło mi się szaleństwo remontowe, więc chwilowo będzie mało dziergania, a więcej malowania i tapetowania. Planuję też wreszcie zrobić godne miejsce dla moich zapasów włóczkowych, a nie upychać gdzie popadnie. Chcę potraktować je jak kolekcję, a nie magazyn motków ;).
Sama jeszcze nie wiem co z tego wyniknie. Pochwalę się, jak będzie czym :))))
A teraz przyjmijcie ode mnie, Kochane Kobietki, troszeczkę spóźnione najserdeczniejsze życzenia z okazji naszego święta. Oby trwało cały rok! :)))))
Subskrybuj:
Posty (Atom)