... na zabój, na zawsze, na "forewer tugezer", z nadzieją na wzajemność...
w Limie Dropsa i moim nowym czerwonym sweterku z niej :-).
Dziś wszystko jest czerwone, więc i ja pod kolor.
Z tej włóczki zrobiłam kiedyś szalik, ale kolor był nieciekawy, natomiast ta czerwień.... mmmm... cudna!
Warto było czekać ;-).
Sam widok jej już robi wrażenie, a później dotyk.
Nie jest jednak jakoś szczególnie miękka, ale dodatek alpaki czyni ją wyjątkową.
Grubość nitki w sam raz, wydajność w normie, oczka same równo się układają.
Po praniu wyciągnęła się niewiele, tylko tyle ile potrzebowałam. Nie wiem jak z filcowaniem, bo próbki nie robiłam, ale wybaczę jej wszystko.
Aktualnie to mój faworyt. Ideał. Jeśli można kochać włóczkę, to ja kocham właśnie tę :-).
Wiem, że jestem w licznym gronie wielbicielek, ale cóż... trza się dzielić. Miłością również....
W pogoni za światłem i słońcem pognałam do mojego lasku, z Mariolką pod pachą, zaraz po pracy i tak było:
Kolor oczywiście jest całkiem inny, ale to nie koniec mojej pogoni :-), ciąg dalszy nastąpi za chwilę....
Ponieważ zostały mi trzy motki, a ja nie chciałam się z nią jeszcze rozstawać, postanowiłam dodziergać szaliczek. Niestety,nie będzie zbyt długi, więc to raczej "naszyjnik", ale to się dopiero okaże, jak skończę-
Kiedy wracałam, spotkałam moje dzieciątko i cyknęłam jeszcze to:
Poszukałam również cieplejszych klimatów i cieplejszego światła....
i wszędzie mnie zachwyca....
.... Mam jeszcze kilka motków ecru... :-)
Wzór ażurowy podpatrzyłam w 10 numerze Sandry z 2011roku, model nr 2. Druty nr 4,5mm.
Na sweter i szalik potrzebowałam 12 motków.
Życzę wszystkim, żeby znaleźli swoją miłość, tak jak ja znalazłam.
Pozdrawiam i bardzo dziękuję za odwiedziny.
Piękny sweterek i jaka sesja!
OdpowiedzUsuńŚliczny sweterek!
OdpowiedzUsuńa jakie cudo i w dodatku czerwone :)) oj muszę podotykać jak zajrzę do Ciebie :))
OdpowiedzUsuńSweterek jest zauroczony. Takie cudne rączki nadały mu obecny kształt. Choć teraz czuje się tak jakoś nijak na tym manekinie, to tęskni za otulaniem swojej Właścicielki. Blisko Niej jest mu najlepiej...mmmm....taki cudny komplecik...sweterek, ptasie dzióbeczki i fartuszek...:-)
OdpowiedzUsuńWolę kochać się nie we włóczkach :), ale ta czerwień faktycznie warta jest grzechu. Śliczny sweterek, dziecię też, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiem, Ty kochasz się w aniołkach :-)))) Pozdrawiam.
UsuńCudowny sweterek a Limę to ja pokochałam pierwsza;)))
OdpowiedzUsuńSzczególnie ta czerwień,paraduję w czapie zrobionej z niej całą zimę...
Pozdrawiam gorąco
No to mnie rozumiesz! :-) Pozdrawiam
UsuńSweterek prezentuje się super we wszystkich odsłonach.Brakuje tylko sesji z wkładką ludzką :))Z Limą nie miałam jeszcze do czynienia ale wierzę na słowo,że grzechu warta ;)
OdpowiedzUsuńWkładka ludzka jest fotografem. Na razie tak musi zostać :-)
UsuńΠΑΡΑ ΠΟΛΥ ΟΜΟΡΦΕΣ ΟΙ ΔΗΜΙΟΥΡΓΙΕΣ ΣΟΥ!!!ΜΠΡΑΒΟ!!!
OdpowiedzUsuńΚΑΛΗ ΣΥΝΕΧΕΙΑ!!!!
Dziękuję za komentarz, cokolwiek on znaczy :-)))))
UsuńPozdrowienia od studenta z Poznania, jest Pani moją inspiracją.
OdpowiedzUsuńLiczę na kolejne odwiedziny i darmowa lekcje dziergania.
sweterek jest cudowny patrzyłam na niego juz wczesniej
OdpowiedzUsuńzastanawiam się tylko czy ta lima dropsa to nie podgryza troszke ???
i mam pytanie techniczne jak go robiłaś to od razu z plisa na gorze i plisa "guzikowa" czy też dorabiałas poźniej??
pozdrawiam
Z podgryzaniem u mnie jest tak- nawet jeśli je czuję, a coś mi się podoba, to mi nie przeszkadza :-) A jeśli mi się nie podoba, to podgryzanie jest po prostu nie do zniesienia. Ten sweter noszę zawsze na bluzkę z długim rękawem i nic nie podgryza. Dodatek alpaki czyni te włóczkę jakby śliską. Lubię ją głaskać :-). Technicznie wygląda to tak: Wszystko robiłam jednym ciągiem. Szycie było tylko pod pachami, a później otoczyłam całość i-cordem, czyli sznureczkiem. On nie jest przyszywany, tylko dorabiany.
OdpowiedzUsuńdzięki za info
OdpowiedzUsuńWymiękam,te czerwony sweterek jest śliczny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń