...odbyły się w plenerze. Piliśmy szampana, córka paradowała w MOIM ponczku, ja rozpoczęłam szal z rudej alpaki Artesano (niebiańsko ruda) i byłoby super, gdyby... nie przegoniła nas burza i ulewa! Coś podobnego! Tego nie było w planach. Ale dobra, zrobiło się ciemno i i tak mieliśmy wracać. Udało mi się zrobić kilka fotek, jednak modelka nadal nie w formie.
Wygląda tak:
Tak:
I jeszcze tak:
Mój rudasek zakolegował się z maślaczkami, które tego lata rozpanoszyły się na naszym trawniku:
To jedyne miejsce, gdzie aparat "zobaczył" kolor włóczki.
Jutro napiszę o mojej utajonej miłości do Noro.....
cudnie wyszło to ponczo :))
OdpowiedzUsuńI wszystkiego najlepszego :)))
świetne!!!bardzo pomysłowe:)))
OdpowiedzUsuń