Jakieś koła ostatnio zataczam. Najpierw powrót do drutów, a myślałam, że już nigdy ich nie tknę.
Teraz wracają do mnie ulubione kolory, które...przestałam lubić :-) - zielony, rudy, czerwony.
Brąz jeszcze nie, ale za nim nigdy nie przepadałam tak jak za tamtymi. Brązy podobają mi się u innych.
No i trochę fioletowy,jednak to jest nowość u mnie. Czarny nie ma szans. Przygotowuję się do dwóch białych swetrów, ale to będą grube włóczki.
Rudą alpakę Artesano kupiłam już dawno i wcale mi się nie spodobała "na żywo", a dziś... nie mogę się nią nazachwycać. Co to się z człowiekiem dzieje... na stare lata :-).
Elu bardzo mi się ta rudość podoba :))
OdpowiedzUsuńDzięki, Violu. Na razie, kurczę, za ciepło na taki szaliczek :-)
OdpowiedzUsuńprzepiękne i kolor i wykonanie
OdpowiedzUsuń