Jak się zawzięłam, to i poszłoooo! Zrobiłam puchatego przeplatańca. Popełniłam jeszcze kilka drobnych błędów, ale ukryły się w puszystości włóczki. Kolejna chusta będzie z gładkiej wełny i wtedy perfekcja musi być. Wczoraj kończyłam ją, grzejąc się na słoneczku i wierzę, że odda to ciepło w zimowe dni.
Ale to nie ja będę się nią otulać. Chustę wręczyłam dzisiaj mojej Bratowej, z okazji imienin.
Jutro świętują Małgosie- życzę im wszystkiego najlepszego!
Troszkę jednak odpocznę od entrelaca i zrobię kamizelkę. Włóczkę mam od dawna - to jest Angel Bergere de France. Robiłam już z niej bolerko (z podwójnej nitki, bo jest bardzo cieniutka 25g/273m), granatowe i jest świetne w noszeniu i praniu, leciutkie, ale jednak ogrzewa. Będąc w tym zachwycie, nabyłam inny kolor,taki bordowo-ceglasty i się teraz wzięłam. Moja koleżanka na taką odzież mówi "okryjbida", więc niech będzie, potrzebuję takiej okryjbidy do pracy, bo czasem tam zimno a czasem gorąco.
A teraz już prezentacja chusty. Niestety, nie zmierzyłam jej. Jest wystarczająco duża, żeby się opatulić, a z motka ubyło niewiele.
Ale cudo!
OdpowiedzUsuńNo pięknie !
OdpowiedzUsuńwiedziałam,że sobie poradzisz:)
OdpowiedzUsuńśliczna !!!
cudeńko Ci wyszło :))
OdpowiedzUsuńPrześliczna i tak zachęcająco przytulaśna!
OdpowiedzUsuń