Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 listopada 2011

Zielono mi

Na poprawę nastroju sięgnęłam po kolejne zieloności. Nie są to zbyt energetyczne kolory, ale miałam już z tą włóczką pewien problem. Zachwyciłam się swego czasu pasiastymi chustami, gdzie przenikają się pasy jednobarwne z cieniowanymi. Kupiłam dropsika i jeszcze to, zaczęłam kombinować- raz chustę, raz kamizelkę, ale wszystko sprułam i odłożyłam na czas jakiś. Mimo, że kolory wzajemnie pięknie się komponują, to jednak nie miałam dobrego pomysłu. W rezultacie postanowiłam nie łączyć ich. 
Kilka dni temu, kiedy spędzałam cudowne chwile na czytaniu Waszych blogów, natrafiłam na ten post i piorun we mnie strzelił! 
Przed Autorką piórem od kapelusza zamiatam w niskich pokłonach. Nie przyszło mi do głowy, że można tak entrelakiem manewrować i trwając w zachwytach, właśnie na to zużyłam dropsa. 
Nie podobały mi się nierówne brzegi, więc zrobiłam szydełkowy wianuszek dookoła.  Blokowałam  niezbyt mocno, ale i tak szal jest dość cienki, więc służy bardziej do ozdoby niż do grzania. Ma jedną wadę- jest gniotliwy. Myślę, że robiąc szalik z tej wełny trzeba zastosować inny ścieg, np. zwykły ściągacz albo patentowy. Korzystając z dzisiejszej słonecznej pogody, ubrałam moją modelkę w szaliczek, wzięłam pod pachę i zaniosłam do zadomowego lasku. Było super, wiatr mi wywracał Mariolkę, sypało się igliwie z drzew i ostatnie liście, ale słońce świeciło, więc natrzaskałam dużo zdjęć :-) :













Obrazki urodzinowe robią się i sweter z alpakowych rudości też. 
Jak zwykle bardzo dziękuję za komentarze i odwiedziny. Pozdrawiam wszystkich, a studentom życzę dużo wytrwałości ;-)

9 komentarzy: