Usiadłam sobie w niedzielny poranek przed laptopem, zaopatrzona w notatki, żeby niczego nie pominąć i kubek gorącej aromatycznej kawy, żeby wyostrzyć intelekt (he he) z zamiarem napisania pierwszego noworocznego posta. Rozpisałam się tym razem niemiłosiernie, bo chciałam podzielić się moimi postanowieniami dziewiarskimi, których uczyniłam wiele.... ale przypadkowo (doprawdy nie wiem jak to się stało!) skasowałam wszystko. I nie umiem odzyskać...
Wniosek - nie rozpisuj się kobieto, tylko działaj! Działaj! (i naucz się obsługi bloggera wreszcie!)
Bardzo dziękuję Wam za życzenia na ten rok. Obiecuję, że będę pracowała nad ich spełnieniem :)
W tym utraconym wpisie szczegółowo rozpracowałam moje niedociągnięcia w zakresie skarpetkowo-czapkowo-mitenkowo-chustowym, a kiedy doszłam do swetrów, post wcięło! Znaczy się, jest co robić :)))
Nie będę tego odtwarzać, bo pewnie i tak nie chciałoby Wam się tego czytać (nudy), ale wniosek jest jeden - zamiast kupować kolejne włóczki, powinnam skupić się na doskonaleniu. Dość rutyny!
Moje heretyckie przerabianie oczek, nie pozwala mi wykonywać prawidłowo niektórych technik - przekonałam się o tym niejednokrotnie, a ostatnio, kiedy chciałam przypomnieć sobie włoską metodę zamykania oczek. Dziwiłam się kiedyś, czemu mi to nie wychodzi, chociaż macham igłą jak trzeba. A to właśnie dlatego...
Może dlatego również (nad tym obecnie pracuję), nie udaje mi się
ta metoda i nie odpuszczę, aż się nie nauczę. Mogłabym długo wymieniać, bo praktycznie w każdym temacie dziewiarskim powinnam coś udoskonalić. Poświęcam za mało czasu na przygotowanie się do robótki. Nie robię próbek, notatek, potrzebnych obliczeń, przez to popełniam więcej błędów, czego konsekwencją jest prucie. Nie odkładam nieskończonych robótek na później.
To będzie trudny rok. Dla mnie - Rok Swetra - swetra idealnego! Znaczy takiego, który będzie dobry na mnie pod każdym względem, który będę nosiła z przyjemnością i poczuciem, że dobrze w nim wyglądam. Może będzie ich mniej, ale jakościowo lepszych.
Pokażę Wam teraz ostatni sweter ubiegłoroczny. Zrobiłam go zupełnie spontanicznie, bo zapragnęłam konkretnie tej kompozycji kolorów. Jak zwykle, nie wyszło tak jak chciałam. Zmieniłam plany i zabrakło mi szarej włóczki, więc wykończyłam inną, podobną, ale jednak widać różnicę. W związku z tym, że nie jest idealny, oddam go córce (przepraszam, Oleńko).
I tak się rozpisałam.... No cóż...
Nieudolna próba wycięcia pod szyją metodą rzędów skróconych wygląda tak:
Kombinowanie przy szyi, z powodu braku szarej Limy.
A tak wykonałam połączenie kolorów, żeby nie było charakterystycznego schodka - filcując ze sobą końcówki. Po lewej stronie nie ma ani jednego supełka.
Kwiatuszki, jak zwykle, dla Was, a ja zabrałam się już za noworoczny sweter, który jeszcze idealny nie będzie, ale na to mam przecież cały rok :))))
Pozdrawiam serdecznie i życzę samych sukcesów oraz miłego dalszego świętowania :)