Przy tej okazji zaliczyłam kilka powrotów.
Pierwszy, to powrót do włóczki Magic YarnArt w tym kolorze i w ogóle do tej włóczki, bo kiedyś zapowiedziałam, że koniec naszej znajomości, ale jednak nie.
Drugi powrót, to dawno nieużywany przeze mnie poczciwy ścieg ryżowy. Zastosowałam go z wygodnictwa, bo jak się robi na okrągło, to nie trzeba oczek przekręcać :-),
a trzeci powrót, to ... szydełko. Ale to tylko maleńki epizod.
Kiedy skończyłam poncho, pomyślałam, że jest takie jakieś....łyse, jak pole po zbiorach :-) więc dorobiłam mu mały bukiecik z resztki wełny. Oczywiście wykonanie kwiatuszków zgapiłam, przeprosiłam się z szydełkiem i myślę, że może być.Jestem z nich niezmiernie dumna, bo szydełkowanie to naprawdę nie moja bajka.
A wyglądają tak:
Poncho zrobiłam tradycyjnie, bez żadnych pomysłów. Włóczka miała zadziałać swym urokiem osobistym :-)
Najpierw była pogoń za rzeczywistymi kolorami i zbliżenie na detale:
Kwiatki chwilowo przyczepione szpileczkami, bo jeszcze nie wiem, jak je ułożę.
A widok ogólny jest taki:
Mały wiosenny akcencik |
Dane techniczne:
Magic YarnArt nr 577 - 5 motków (minus zielone- to mniej niż pół motka)
Druty nr 4,5 mm KP
Na golf nabrałam 80 oczek, zakończyłam całość, kiedy było ok.360 oczek.
A teraz już tylko cienizny i bawełenki, koniec zimy definitywny!
Chociaż.... na przejażdżce rowerowej nie byłam, bo zima wróciła :-)))))
Niezmiernie mi miło, że ciągle do mnie zaglądacie, że powiększa się grono Obserwatorów, których witam bardzo serdecznie.
Zdaję sobie sprawę, że mój blog jest taki smutnawy w swojej szacie graficznej, ale nie mam odwagi nic zmieniać, bo boję się, że coś namieszam. Poradzę się mądrzejszych i jakiś wiosenny remoncik zrobię.
Życzę miłego sobotniego wieczoru :-)))