O taki:
Z tej gazety, którą dostałam od Tonki
Przygotowałam włóczki inne niż producent zalecał, ale ogólnie chciałam się dostosować, więc do włóczki bazowej należało dobrać dwa kolory moherków. W mojej wersji, bazę miała stanowić biała alpaka, którą odzyskałam z pewnego sweterka i taki moher, połączony z tym (klik). Niestety, nie byłam przekonana co do efektu końcowego, a prucie takiej kombinacji mogło się skończyć całkowitym zniszczeniem wszystkich nitek, więc się wahałam.
Mało tego! Planowałam zafarbowanie alpaki, ale na to też się nie odważyłam.
Niedawno kupiłam drewniane druty KnitPro i do zrobienia próbki chwyciłam kolorowy moher, bo tak sobie leżał na wierzchu i dojrzewał do mojej decyzji :-) Kto wcześniej czytał, ten wie, że próbę poczyniłam w parku i już poszłoooo. Okazało się, że cieniusieńka niteczka wcale nie była taka trudna do przerobienia. Zaczęłam ściągaczem 2x2 - 100 oczek. Później ambitnie przerzuciłam się na znany powszechnie ażurek, ale.... w miarę przybywania robótki stwierdziłam, że jest zbyteczny, bo ściągacz wystarczająco zaprezentował przejścia kolorów i właściwie część ściągaczowa podobała mi się bardziej.
Ale kto by tam pruł kawał moherkowego szala! Do końca pierwszego motka dotrwałam cierpliwie w ażurku, ale pozostałą część dokończyłam ściągaczem.
No i ... zachwyciłam się! :-) Spodobały mi się te słodkie soczyste kolory.
Poszłam za ciosem. Zostało mi może pół drugiego motka. Szkoda, żeby leżał. Wzięłam moteczek białego i połączyłam je - a to już był naprawdę eksperyment :-). Też mi się spodobało. Wzięłam trochę grubsze druty - do pierwszego 4mm, do drugiego 5mm. Akurat wtedy spadł ten nieszczęsny śnieg i na mój szal też jakby spadł śnieg - a raczej szron. Kolory się rozmyły, ale wcale nie straciły na urodzie. To oczywiście moje zdanie :-)
Ze szronem wygląda tak:
Pogoda nie sprzyjała, więc nie zrobiłam zdjęć na manekinie, same pogniecionki, ale zapewniam, że oba są wystarczająco duże, żeby się nimi opatulać do woli. Podgryzanie bardzo subtelne ;)
Jeśli jutro zaświeci słońce, wyjdę z nimi w plener.
A kto myśli, że zrezygnowałam ze swetra, ten się myli! Przygotowuję inny zestaw...
W tym czasie zrobiłam jeszcze dwie czapki dla córek i zaczęłam kolejne skarpetki, ale nimi pochwalę się w następnym odcinku :-)
Bardzo dziękuję za odwiedziny i witam nowe Obserwatorki.
To bardzo miłe, że się pojawiacie :-)))))
Tak cichutko nie ma Eli a tu pracowita mróweczka nadziubała tyle śliczności i jak zwykle pięknie je prezenyuje.Przepiękne te Twoje dziergadła ,takie artystyczne z duszą.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa mróweczka? Alu, i kto to mówi? :-)))) Dziękuję Ci bardzo!
UsuńObydwa bardzo ładne, ale zima chyba bardziej mi się podoba. No to czekam na następny odcinek!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Obydwa powstały tak bardziej zadaniowo niż z praktycznej potrzeby, a nie mogę się bez nich obejść :-).
UsuńAle to fakt, jakoś za zimę chętniej łapię :)
Przepiękne mgiełki....
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dominiko! Pozdrawiam :-)
UsuńO jakie tęczowe cuda w sam ran na tą szarość za oknem... buziaki Viola
OdpowiedzUsuńOne są dobre na wszystko! :-)
UsuńWitaj Elu:)))) Przed chwilą wróciłam z Zaduszek Jazzowych :)Rozkoszowałam się muzyką:))))Śpiewała moja córka, grał zięć:)))
OdpowiedzUsuńByło super. Twoje wytwory też są super:)))) Pozdrawiam i czekam na sweterek:)))) Och!!!! Mam już "modelkę" Całusy:))))
Krysiu, to musiały być wspaniałe emocje! Zazdroszczę Ci :-)))
UsuńWobec tego, że jest "modelka", to ja czekam na sesję modelkową :)))) Dziękuję. Całusy :))))
Cudne !
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolory - zachwycające :-)
Nie potrafiłabym powiedzieć, który ładniejszy... Zdolna kobieta z Ciebie :-) A ja męczę się teraz nad czapką... Już 3 razy prułam i nie wiem czy znowu nie będę musiała :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu, czemu prułaś? Przecież robiłaś już czapki i zawsze się udawały. Ja mam taką zasadę- jeśli jakaś robótka nie idzie mi od razu i trzeba poprawiać, to zmieniam koncepcję. Przeważnie to działa - po zmianie idzie gładko. Powodzenia, Kasiu! :)))
UsuńNiektórzy potrzebowali absyntu by stworzyć dzieła :) A Ty tylko moteczki i wizje próbne:) Powstał szal cudny:)Pozdrawiam i czekam na sweterek:)
OdpowiedzUsuńAleż komplement! Violu, chyba nie zasłużyłam... Bardzo Ci dziękuję. Może właśnie tak trzeba było- bez planowania - rach ciach! :-) Sweterek czeka na dostawę włóczki.
UsuńO kurcze ale masz pałer w rękach! Piękne szale:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie mam! Sama jestem w szoku, że tak szybko się robiło. Samo się robiło! :))))
UsuńZauroczyły mnie te kolory!Wspaniałe szale:)Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Anitko! Pozdrawiam Cię
UsuńNo proszę,Tobie Elu arcydzieła wychodzą nawet przypadkiem i od niechcenia:)))Piękne szale,jak zimy nie lubię ,to w tym wypadku też raczej zimowy byłby moim faworytem:)))Pozdrawiam Cię:))
OdpowiedzUsuńJakie tam arcydzieła! Jeszcze dużo muszę się uczyć :))) Ale bardzo się cieszę, że Ci się podobają, Tonko. Okazało się również przy okazji, że chyba już nie mam alergii na moher. A może miałam tylko na ten z Aniluxu? ;) Pozdrawiam Cię!
UsuńPrzepiękne kolory i wzór :)) I całkowicie Cię rozumiem z tymi próbkami przeradzające się w szale, bo też takie przypadki przeżyłam i powstało coś zupełnie nieoczekiwanie nieplanowanego :))
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki za sweter :))
Właśnie, właśnie! Mnóstwo razy koncepcja mi się zmienia, czasami wystarczy mały impuls i następuje zwrot w przeciwnym kierunku :-)
UsuńA ja byłam ciekawa jak układają się kolorki w tym moherku i już wiem...:)
OdpowiedzUsuńCudowne szale!!!
Czekam na zdjęcia czapek bo muszę wydziergać coś na głowę dla swojej córy a ten golf wygląda bardzo ciekawie.
pozdrawiam
Dziękuję, Anitko. Czapki są zupełnie tradycyjne, nic specjalnego, tylko jedna córka woli dłuższe, a druga krótsze. Jedna tylko czarne, a druga wszystkie, byle nie czarne.... Golfa nie odpuszczę! :)))) Pozdrawiam
UsuńSuper jest ta czapka! Robi furrore na Marszałkowskiej ;]/ sandra
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim ma być ciepła :-)
Usuńbędzie sesja bo aparat już naprawiony! :))/ sandi
OdpowiedzUsuńNo to czekam...
UsuńPodobają mi się obie wersje. U mnie kolory są zależne od nastroju a Tobie Eluś "przypadkowo" cudeńka spod drutów wychodzą.
OdpowiedzUsuńZa sweter trzymam kciuki, bo fajnie wygląda i czekam na czapeczki:)
Pozdrawiam, Marlena
Dziękuję, Marlenko! Ja z kolorami nie czekam na nastrój, bo przeważnie kupuję te, które zawsze lubię ( no chyba tylko poza białymi włóczkami- do dziś nie rozumiem co mną kierowało - chyba pomroczność JASNA!;)) Na sweter już się przyczaja moja córka. Się zastanowię... ;) Pozdrawiam Cię :))))))
UsuńAbsolutnie cudowne!
OdpowiedzUsuńElusiek-tęksknię:))
OdpowiedzUsuń