Bardzo dziękuję Wam za słowa wsparcia. Powoli zbieram się w sobie i próbuję zrozumieć, że takie tragedie zdarzają się i to codziennie, na wielu drogach...
Tylko po co? Skoro dla innych nie jest to nauczką.
Dowiedziałam się dzisiaj, że na tej samej drodze (w Osieku ) znów był wypadek śmiertelny.
Tam jest wyremontowana droga i po prostu pięknie się tnie...
Nie mam werwy do dziergania. Wiosna we mnie się budzi i żal mi siedzieć na kanapie.
Ale też żal mi nic nie dziergać. Niestety, dziecko mi przygadało i nie wiem za co się zabrać.
Dziecko mi przygadało tak: - na moje pytanie, jak jej się podobał mój któryś tam sweterek, powiedziała : mamo...szczerze? Twoje wszystkie swetry wyglądają tak samo...
No masz ci los! Jak to tak samo? Przecież każdy jest inny. Takie jest widzenie "lajkonika" :-)
Podziałało mi to na ambicję, nie powiem. Dziecko prawdę ci powie...
Pomyślałam, że czas coś zmienić, zaszaleć, póki wiek pozwala.
Znaczy dziewiarsko, ma się rozumieć ;)
Zaplanowałam paski, kolory, luźne klimaty, jakieś wariacje, było tak:
To miał być entrelac na rozruch. Może chusta, a może bolerko. Nie skończyłam, sprułam.
Później było tak:
Nie szło mi. Związek polsko-japoński nie udał się. (bawełna XIMA i mieszanka NORO). Sprułam.
Później było tak:
To z kolei związek japońsko-duński (lace DROPS i kureyon NORO) , też nieudany. Sprułam.
Jestem w punkcie wyjścia. Przejrzałam setki projektów. Nic mi nie podchodzi.
I cóż to moje dziecko narobiło? :(
Może ktoś mi coś podpowie?
Może przejadę się rowerem i mnie natchnie?
Namawiałam VIOLĘ na wspólną wyprawę i nie powiedziała nie.. Hura!
Może jakieś zdjęcia uda się zrobić?
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę pięknych słonecznych dni.
Dużo kwiatów i uśmiechów! :))))
Elcia nie tylko Tobie brak weny ja też więcej dewastuję niż robię .... może coś mnie w końcu natchnie narazie to zawzięcie macham ale pędzlem... :))
OdpowiedzUsuńczekam na wyjazd rowerowy :)) buziaki
Dobrze, że chociaż pędzlem machasz, a ja gore!!! :-) Może w sobotę się umówimy? Pozdrawiam
UsuńJa też nie mam natchnienia, wczoraj wrzuciłam na bloga tunikę po prawie miesięcznym nic nie robieniu, głowa do góry Twój ostatni sweter był super:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Twoja tunika bardzo elegancka, zatem warto było czekać na natchnienie. No to ja tez poczekam. Pozdrawiam.
UsuńMnie ta trzecia wersja całkiem pasuje, ale chyba jej już nie ma?
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, z dziećmi już tak jest. Próbują nas krytykować, ale my jesteśmy od tego, żeby się nie dać:)
Więcej słońca :))), jeśli chodzi o wenę, to mam szczerą ochotę na filcowanie na sucho, ale to za jakiś czas. Teraz mam mamę w szpitalu, pozdrawiam:)
Niestety, nie ma jej. To miało być coś w rodzaju poncha, ale zakończonego jak sweter. Małymi rękawkami, takimi bardziej mankietami i szerokim ściągaczem na dole. Pomysł nadal we mnie siedzi, ale może z innej włóczki. Filcowanie też we mnie siedzi. Bardzo mi się to podoba. Bardzo! Poczekam aż zaczniesz. Ty masz niezwykle zdolne rączki. Mamie życzę dużo zdrówka. Pozdrawiam.
UsuńNormalnie jakbym czytała relację z robótkowania mojego poncza:):)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie niezadowolonych.
Pozdrawiam
Obejrzałam Twoje poncho. Fajne jest, nawet takie w rozsypce :-) Zdaję sobie sprawę, że nic na siłę, że rękodzieło to dość trudna sztuka i wymaga cierpliwości. Wszystkie pomysły jakie mam, są zbyt mgliste. Ale jak mnie najdzie, to uch! :-) Czego i Tobie życzę! Pozdrawiam
UsuńWłóczki prezentujesz BOSKIE!
OdpowiedzUsuńAle czas na robótkowanie chyba każda z nas ma nieco okrojony...Ja pilnuję teraz ogrodu,a i czasu na słoneczku z Córcią spędzam dużo więcej :)
U mnie też robótkowy zastój,czasu brak i chęci....moja córka twierdzi że wszystko co wydziergam jest takie jakieś babcine:)))- syn to nawet na to nie spojrzy.
OdpowiedzUsuńTragedie się zdarzają a my często nie mamy na to wpływu,tylko czas troszeczkę leczy rany a pamiętać będziemy do końca życia.
Trzymaj się Eluniu:)
Nie było mnie chwilę a tu takie rzeczy...Bardzo mi przykro Elu z powodu Twojej koleżanki.Jeżdżę ta drogą dość często i naprawdę włos się jeży na głowie gdy się widzi co debile za kierownicą tam wyprawiają.Faktycznie,pięknie się tam tnie....Jakiś czas temu,też na tej drodze taka tragedia spotkała rodzinę od nas-matka i dwoje dorosłych dzieci.Trudno się było z tym pogodzić,mimo że nie znałam ich osobiście.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się,że w tej sytuacji nie masz weny czy chęci na dzierganie.A do tego jeszcze wiosna niezle nam w głowach miesza :)))Ale nic na siłę,daj jej czas a sama wróci.
A opinią córki bym się nie przejmowała,dziecko choć szczere to pewnie nie dziergające ,to niby skąd się może na sweterkowych różnicach znać:)))Serdecznie pozdrawiam :))
Zapraszam do mnie po wyróżnienie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń