Pomyślałam, że pójdę do sklepu, kupię, zamówię przez internet, jakkolwiek, a cały zaoszczędzony czas przeznaczę na dzierganie dla siebie. Ale długo nie trzeba było czekać, jak się jednak zamówienia posypały. Najpierw Mama coś napomknęła, że nie może kupić sobie odpowiedniego szalika, a chciałaby żeby był brązowy, nie bardzo długi, niegryzący i niezbyt gruby. Cóż, dla Mamy wszystko!
Przeszukałam wszystkie sklepy z włóczkami i wybrałam taką wersję dropsowego Verdi w pigułce.
Lekko cieniowane, mięciutkie i cieplutkie. Koniecznie chciałam zastosować jakiś wzór w listki, ale miałam mało czasu na szukanie i poszłam na łatwiznę...
Później Mąż zaczął się skarżyć, że jak jest bardzo zimno, to szaliki nie zdają egzaminu i chciałby coś co będzie trzymało się bliżej szyi. Przypomniało mi się, że widziałam fajny ocieplaczyk na szyję u FasOli wraz z opisem. Zresztą pozwolenie na zrzynanie też było, więc skorzystałam. Niestety, zabrakło czarnej włóczki i dorobiłam resztkami szarych - efekt niechcący wyszedł lepszy niż zamierzyłam! :)
Golfik zawija się do wewnątrz i wygląda to bardzo korzystnie. Tak mi się spodobało, że po skończeniu tego, zrobiłam drugi - jeszcze nie wiem, kto go dostanie...
Wcześniej powstała mężowska czapeczka + golfik, niech chłop mi nie marznie (Big Merino Drops)
A oto drugi ocieplacz. Zrobiłam go na drutach nr 5mm i wykorzystałam niecały motek Magic Yarn Art
(troszkę gryzie...)
Na życzenie Córki Młodszej powstał jeszcze jeden baktus ( na razie ostatni z kolekcji, ale nadal uwielbiam je robić) Chciałam ambitnie wykończyć ozdobnym brzegiem, ale pomimo opisu po polsku nie udało mi się.
Kumatość mi zanika...
Dopiero na zdjęciu zauważyłam, że jest troszkę wygnieciony. Po przyparciu dziecięcia do muru, wyciągnęłam zeznania, że został podkradziony i do szkoły cichcem założony.
OK, najważniejsze, że się podoba.
Na dzisiaj to tyle ;) Jutro pokażę kamizelkę, którą zrobiłam DLA SIEBIE pod choinkę, bo dziś czekałam głupia na koniec świata i dobre światło mi uciekło.
Choróbsko mnie dopadło i przez cały tydzień odgarniałam od siebie sterty chusteczek, więc do świąt zacznę się dopiero przygotowywać. Ale przecież jeszcze jest mnóstwo czasu, prawda? Prawdaaaa?????
Bardzo dziękuję, że zaglądacie do mnie pomimo ogromu zajęć wszelakich.
Oglądam Wasze prace świąteczne - szydełkowe, drutowe i wszelkie inne, i nie mogę wyjść z podziwu dla Waszej pomysłowości i talentów.
Pozdrawiam gorąco i zdrowia życzę.:)))))
Nie choruj kochana, nie choruj:) jak z czymś nie zdążysz, to świat się nie skończy..hi, hi, hi:)
OdpowiedzUsuńPrezenty wydziergałaś piękne. Fajny fason komina z tym "języczkiem", a szal dla mamy piękny:)
Jeśli chodzi o robienie dla siebie, to postanowiłam od nowego roku robić co miesiąc coś dla siebie :)))zobaczymy????Pozdrawiam serdecznie
Dobry plan, Krysko! Trzymaj się go, proszę, bo ja uwielbiam oglądać wszystko co robisz. Tęsknię już za Twoimi entrelakami ;) Nikt nie robi takich pięknych jak Ty.
UsuńNie przyznałam się, że większość wigilijnych potraw przyrządzają obie Mamy, ja tylko "coś tam" dorobię :)))))
Pozdrawiam Cię serdecznie
Szczęka opada od tych prezentów.:)
OdpowiedzUsuńPiękne.Rewelacyjne.:)
A ile oczek nabrałaś na tą Mężową czapkę?
Kupiłam taką samą włóczkę, ale mojemu jeszcze nigdy nie robiłam...
Twoja, prezentuje się rewelacyjnie.
Czy te dwa moteczki wystarczą...?
Gorąco pozdrawiam:)
Dziękuję, Aurelio :) Na czapkę nabrałam 82 oczka. Robiłam chyba na 4mm. Włóczka jest bardzo sprężysta, więc nie zrażaj się tym, że robótka będzie się wydawała wąska. Natomiast po zamoczeniu sprawia wrażenie totalnego rozwleczenia, ale to też tylko na czas wysychania, później wraca do normy, jednak trochę się wyciąga na długość. Na czapkę wyszło mi ok 1,5 motka. Jeśli masz dwa, to możesz zaryzykować robótkę z podwójnej nitki (robiłam już tak dla córki), też wychodzi bardzo fajnie, dość gruba, ale bardzo milutka. Świetna jest ta włóczka. Pozdrawiam Cię
UsuńSerdecznie dziękuję za wskazówki.
UsuńNajbardziej bałam się,że mi nie wystarczy.
Zdrowiej , aby móc wpełni cieszyć się Świętami.
Czasu jest dość :)
Serdecznie pozdrawiam:)
Prezenty bardzo ładne i praktyczne, a przede wszystkim wymarzone, więc z pewnością spodobają się obdarowanym :).
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł na golf. Ja dla odmiany dziergam głównie dla siebie, bo moi panowie nie przepadają za dzierganymi ubraniami.
Dużo zdrowia życzę! A do świąt jeszcze sporo czasu - zdążysz ze wszystkim :))).
Bardzo dziękuję :) Córka i Mąż będą zadowoleni, tego jestem pewna, ale z Mamą to już nie... Niby nie ma wielkich wymagań, ale jak już dostaje, to zawsze coś jest nie tak. Już się przyzwyczaiłam :)))) Pozdrawiam przedświątecznie.
Usuńhahahahaha...o masz myślałam,że tylko ja nie zadawalam mojej mamy;)
OdpowiedzUsuńCudowne prezenty!
:)))))) A ja myślałam, że tylko ja! :)))))))
UsuńWspaniałe prace!Co jedna to ładniejsza!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aniu, ale gdzie tam mi do Twoich! :) Pozdrawiam
UsuńPiękne to wszystko i w jakich ilościach! Mikołaj Cię powinien zatrudnić w przyszłym roku na pełen etat :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że dałabym radę? :)))) W moim otoczeniu nie ma zapotrzebowania na rękodzieło. Może po prostu za słaba jestem. Cieszy mnie, że moje córki wreszcie chcą, żebym im coś zrobiła i wiem,że radość jest szczera. To mi wystarcza :))))
OdpowiedzUsuńElu, nie jesteś za słaba! Robisz świetne rzeczy, nie wolno Ci tak źle o nich myśleć.
UsuńW moim otoczeniu też nie ma zapotrzebowania na rękodzieło, ba, moja rodzina wyraża średnią ochotę na posiadanie dziergadeł (poza córką), więc większość muszę robić do szuflady :)
Ha ha ha! Moja szuflada już pęka w szwach, przygotowałam następną. Ale wiesz co? Ja się bardzo przywiązuję do moich wyczynów :))))
UsuńPiękne prezenty Elu! Ten szal mnie zadziwił, a otulacze wyszły rzeczywiście świetnie, przez moment zapragnęłam podobnego, ale przecież mam tylko te dwie ręce i 4 projekty "w toku" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę spokojnych Świąt z czasem na to co najprzyjemniejsze czyli kolędowanie i dzierganie :)
Dziękuję bardzo i wzajemnie! :) Taki otulacz robi się w jeden wieczór, a jeśli włóczka jest gruba i druty też (może Andes Dropsa czy Nepal) to dosłownie w dwie godzinki i to przy oglądaniu filmu, bo filozofii żadnej nie ma. Co 6 rząd zamyka się oczko. Zaczynasz od 60oczek, kończysz na 40 i zszywasz. Koniec. Ja sobie takiego grubaska zrobię! :))))
UsuńMam nadzieję ,że Mama nie widziała prezentu? Piękny szal ! Merino i alpaczka to pyszny składzik :) Napracowałaś się ,ale warto było :) Pozdrawiam i wracaj szybciutko do zdrowia:) Końca świata nie było,ale nawet jak by był ,to nie jeden zabór przeżyliśmy ,przeżyjemy i resztę:) Jutro jedziemy po choinkę do leśniczego i będzie jak co roku:) Ps Gratulacje dla Córci:) Ma wyśmienity gust!
OdpowiedzUsuńNie, Mama tutaj nie zagląda :) Cieszę się, że szal Ci się podoba. Ba! Nawet koniec świata byśmy przeżyli, prawda?
OdpowiedzUsuńMy też się skusimy na prawdziwą choinkę, chociaż mi jest zawsze żal tych drzewek...
A córce zaraz przekażę Twój komplement, urośnie ze 2 centymetry! Pozdrawiam Cię, Violu.
Wydziergałaś mnóstwo pięknych rzeczy Eluś. Też by mi się "TAKI" Mikołaj ( Gwiazdor u nas) przydał. Wszyscy obdarowani będą zadowoleni, zobaczysz:)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę, kuruj się, bo co to za Magia Świąt z kapiącym nosem i nie martw się zdążysz ze wszystkim:)
Prześlij mi opis tego baktusa z wzorkiem, ja go rozgryzę:)
Pa,
Dziękuję, Marlenko! Katar mam juz prawie tydzień, więc liczę, że przepisowo zaraz się skończy.
UsuńTo wspaniale, że chcesz mi pomóc. Jutro Ci prześlę ten opis. To z Dropsa i na pierwszy rzut oka wydawał się prosty, ale czegoś widocznie nie zajarzyłam...
Mimo choróbska nadziergałaś Elu mnóstwo wspaniałości:))Szalowa"łatwizna"pięknie wygląda,mama powinna być tym razem zadowolona (och,te mamy:))moja nigdy nie zapomni mi powiedzieć:ty chyba znowu przytyłaś:)))Golfiki są świetne,już tez je wcześniej widziałam ale dopiero Twoje narobiły mi ochoty na posiadanie,szczególnie,że jak piszesz szybko i łatwo się robi,a ja lubię łatwo i szybko:))No i kolejny fajny baktus:))Ze świętami spokojnie zdążysz, skoro mamy się zaangażowały to luzik ;)Spokojnych przygotowań:))
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez to choróbsko nie robiłam nic innego, tylko dziergałam. Jakiegoś ambitniejszego planu bym nie wykonała - skomplikowanej chusty czy swetra, ale taka drobnica przynajmniej powstrzymywała mnie przed permanentną chętką na drzemkę. Pozdrawiam Cię, Tonko najserdeczniej :)
UsuńJakie cudności...
OdpowiedzUsuńWspaniały szal :-) a golfiki rewelacyjne :-)
Jakoś córce wcale się nie dziwię, że córka podkradła baktusa, żeby go założyć... Wyszedł Ci idealnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ci, Kasiu. Z golfikami nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Z pewnością będą kolejne! :) Pozdrawiam gorąco!
UsuńNo i ja teraz nie wiem, co mi się najbardziej podoba... Wszystko mi się podoba! Baktus na pierwszym zdjęciu wygląda, jakby miał ten ozdobny brzeg (może to to wygniecenie?). Ocieplaczyki są tak fajne, że od razu chwyciłabym za druty. Szal przepiękny. Jak Cię teraz Mikołaj za to wszystko wynagrodzi, to nie podniesiesz tego wora prezentów! Czego z całego serca życzę! I żeby były puszyste!
OdpowiedzUsuńpiekne prezenty...kazda w swoim rodzaju...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńO i rodzinkę masz ubraną na święta:)) o tak do Świąt jeszcze sporo czasu, a ja już mam ich dość a jeszcze się nie zaczęły...buziaki Viola
OdpowiedzUsuńTen szal zjawiskowy, otulacze dla Panów sama miałam robić, bo te Twoje cudnie wyszły! No i baktus wspaniały!
OdpowiedzUsuń