tworzenia chust, wyszukałam kolejne samotne moteczki, które na nic innego by się nie nadały.
Lace Merino Malabrigo i Angel Bergere de France. Z Malabrigo robiłam już dwa szale i bardzo lubię tę wełnę za jej lekkość i delikatność. Trzeci precelek leżał długo, chyba ze dwa lata... bo nie bardzo podobały mi się jego kolory. W monitorze wyglądał całkiem inaczej niż w rzeczywistości i tak jakoś nie miałam do niego serca :-))), aleeee wreszcie doczekał się.
Zanim zaplanowałam główny wzór, wcześniej postanowiłam, że z brązowej włóczki zrobię zwiewną falbankę. Angel jest jeszcze cieńszy niż lace merino, więc istniała szansa na powiewanie.
Wiedziałam, że kolory będą "dawać po oczach" i trudno mi było wybrać odpowiedni wzór.
Ażur byłby słabo widoczny, więc nie chciało mi się wysilać i zrobiłam pajęczynkę, taką zwyczajną -trzy oczka z trzech, jedno prawe. Być może nie był to najlepszy wybór, bo przed blokowaniem chusta miała kształt rombu - przy szyi powstało coś w rodzaju kołnierza. Musiałam mocno naciągać, żeby był trójkąt.
A kiedy przystąpiłam do robienia zdjęć, okazało się, że w żadnych okolicznościach nie mogę uchwycić rzeczywistych barw... Jak na jednym zieleń jest prawidłowa, to bordo za jasne, jak bordo dobre, to żółty za jaskrawy, przez cały dzień (w niedzielę) latałam z Mariolką po trawniku, no i jest jak jest.
A jest tak:
Jako ozdobniki posłużyły tym razem kwiatuszki z ogródka mojej Mamy
A to z łąki
Czekanie na wianie :-)))
A to wynik tańca chusty na wietrze
A tutaj zapowiedź kolejnej robótki w ramach treningu chustowego i wymiatania z szuflady włóczek, które nie doczekały się pierwotnego projektu.
A jest szansa, że szybko skończę, bo pogoda nie zachęca do wycieczek rowerowych, ani nawet pieszych.
Bardzo się cieszę, że zaglądają do mnie kolejne Czytelniczki, co ogromnie mnie mobilizuje!
Również ja odkrywam nowe blogi, jestem oszołomiona ich ilością i przepięknymi pracami, które można oglądać godzinami. Dopiero w sierpniu będę miała urlop i zamierzam więcej czasu poświęcić na blogowanie. A tymczasem pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę powrotu prawdziwego słonecznego lata.
Eluniu robisz przepiękne rzeczy i ta kolorystyka super.Masz rację te blogi są nie do ogarnięcia.Chcąc przeczytać chociaż kilka to mijają godziny.Mam też poczucie winy ,że rzadko piszę ale to blogowanie to taki nakręcający i mobilizujący motor do dalszej pracy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Alu. Blogi to fajny wynalazek, rozrywka dla każdego! Pobudzają, inspirują, chociaż przyznam, że często jestem okropnie zazdrosna, że ja czegoś nie umiem... Ostatnio Viola mnie drażni bransoletkami.... :-))))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsliczna chusta i piekne kolory...faktycznie musi byc delikkatna i zwiewna...a blogow jest wiele i trudno je wszystkie faktycznieprzejrzec...pozdrwiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję stokrotnie- tak, chusta jest bardzo delikatna, ale cieplutka. W ogóle ta włóczka zaskakuje- niby cieniutka ale robi się dość szybko. A jeśli chodzi o blogi, to ciągle jestem w szoku :-))))) Pozdrawiam
UsuńElu,przepiękną chustę zrobiłaś,baaaardzo mi się podoba,pewnie jest leciutka i milutka jak puch:))A ta następna wygląda jeszcze ciekawiej,czy to są jakieś elementy?
OdpowiedzUsuńA ja jak się tak naoglądam ,tak naoglądam tych wszystkich cudów na blogach to stwierdzam najpierw że nic a nic nie umiem a potem wszystko bym chciała zrobić:)))Ale zabawa jest przednia tylko potrzeba na nią mnóstwo czasu :)))Serdeczności:)))
Cieszę się, że Ci się podoba :-)))) To właśnie ją ratuje, że jest taka milutka, inaczej... no nie wiem, nie wiem... A to co teraz robię, to jakiś mój nowy nałóg będzie. Niesamowity efekt (przynajmniej dla mnie) i nie jest nudne, daje duże pole do popisu dla wyobraźni i świetny pomysł na wykorzystanie resztek. Wprost nie mogę się oderwać! (dlatego tak późno odpisuję :-)))) Pozdrawiam Cię, Tonko!
UsuńZBIERAJ ELU WIĘCEJ TYCH RESZTEK, BO CHUSTY WYCHODZĄ CI NIEPRZECIĘTNE:))))BAWISZ SIĘ KOLORAMI I TA ZABAWA DAJE CUDNE EFEKTY:)))
OdpowiedzUsuńOJ TE BLOGI!!!! DO WYBORU, DO KOLORU. NIE WSZYSTKIE JEDNAK MNIE PRZYCIĄGAJĄ. SĄ RODZAJE RĘKODZIEŁA, KTÓRE NIE ROBIĄ NA MNIE AŻ TAKIEGO WRAŻENIA ( NA SZCZĘŚCIE ), ŻE CHCIAŁABYM SPRÓBOWAĆ,BO DOBA BYŁABY ZA KRÓTKA:)POZDRAWIAM CIĘ :)))
Dziękuję, Krysko. Pochwała od takiej Mistrzyni to naprawdę coś wielkiego :-) Uwielbiam kolory w ogóle. Tęcza to dla mnie cud natury. A jeśli chodzi o blogi, to lubię chociaż pooglądać co inni robią. Czasami nawet nie umiem skomentować tego co widzę :-)))) Nie umiem określić jaka jest moja opinia, a nie chce nikogo urazić. Etykieta blogowa to ciekawe pole do obserwacji dla psychologów i socjologów :-)))) Pozdrawiam
UsuńŚwietny fotoreportaż:) A tych samotnych moteczków wyszukaj więcej, bo cudowna chusta wyszła, zwiewna i kolorowa:)
OdpowiedzUsuńBlogi: jak zacznę przeglądać i komentować to czasu brakuje na inne zajęcia domowe a gdzie czas na druty!:)
pozdrawiam, Marlena
Dziękuję Marlenko. Uwielbiam robić zdjęcia i świetnie się przy tym bawię. Czasami bardziej to lubię niż dziewiarstwo. Pewnie przekazałam to w genach córce :-))) Blogów jest coraz więcej i już trzeba wybierać, albo.... albo... :-))) Pozdrawiam Cię
UsuńŚliczna chusta :)) Kolorami się nie przejmuj, i tak u każdej z nas pewnie wyglądają nieco inaczej ;))) Dla mnie są piękne :))
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o blogi, całkowicie Cię rozumiem :)) Sama wpadłam w blogomaniactwo i oderwać się nie mogę :)) A ile pomysłów... Poproszę o czasopowiększacz :)))
Tak, wiem, że z kolorami trzeba uważać, kiedy widzi się je tylko w komputerze. Ale trzeba było popełnić kilka błędów, żeby mieć teraz inne spojrzenie. Tak, chusta coraz bardziej mi się podoba, bo początkowo w ogóle jej nie trawiłam.:-) Ratuje ją falbanka i kiedy się opatulę, falbanka ładnie się układa. Czasopowiększacz dostaniesz po 67 urodzinach :-))))) Pozdrawiam
UsuńWidzę że załapałaś bakcyla chustowego :))) jest świetna i pewnie się przyda tego lata... buziaki Viola
OdpowiedzUsuńps. czekam na następną:)
Violu, to nie bakcyl, tylko małe wprawki. Chuściary ze mnie nie będzie ! I chociaż mam w planie jeszcze kilka, to będą to różne eksperymenty, pewnie nie zawsze udane. Muszę coś mieć do opatulania Was, jak się spotkamy, a wieczór będzie chłodny:-)))) Pozdrawiam
UsuńOoooo....widzę że dopadła i Ciebie choroba zwana "chustomaią"
OdpowiedzUsuńOstrzegam,nie ma na nią lekarstwa....:))))
Cudowna i świetny pomysł z falbanką.
a co do blogów to mam wyrzuty sumienia,bo u mnie pojawia się tyle komentarzy a ja nie mam czasu na pisanie,znów taplam się w miodzie:)))
Pozdrawiam
Dziękuję Anitko. Nie umiem rozgryźć dlaczego powstał ten "kołnierz". Na zdjęciach tego nie widać, bo była świeżo ze szpilek zdjęta, ale kiedy ją poprzymierzałam, to się znowu zaokrągliło. Może przyczyną jest zbyt ścisły wzór? Ale przecież nie wszystkie chusty są ażurowe. Może trzeba było dodawać więcej oczek niż tylko po cztery w parzystych rzędach? Taplaj się w miodzie i opowiadaj od czasu do czasu o tym , bo to bardzo ciekawe rzeczy. Miód to fenomen, prawda? Byłam kiedyś w takim miodowym miasteczku i widziałam szklany ul, niesamowity widok! Pozdrawiam
Usuńpiszesz szklany ul?
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o czymś takim
to dopiero widok !
pozdrawiam